Kabaretki pojawiły się pod koniec dziewiętnastego wieku we Francji jako ostatni krzyk mody wśród prostytutek. Nie dziwi zatem, że niezmiernie szybko stały się rodzajem fetyszu, o którym (nie)skrycie marzyli dostojni panowie w cylindrach. Dopiero lata dwudzieste kolejnego stulecia sprawiły, iż ten nietypowy dodatek wkroczył tłumnie na salony, a raczej prywatki, gdzie stanowił intrygujące dopełnienie wirujących sukienek ówczesnych chłopczyc.
Kabaretki były solidniejsze od rwących się pończoch, a jednocześnie zachowywały ich frywolność. Poprzez otwarte noszenie tego rodzaju okrycia rzucano wyzwanie obowiązującemu obrazowi kobiety, która zaczęła się wówczas odradzać na nowo, by w całej okazałości swych kształtów powrócić na plakatach z seksownie prężącymi się gwiazdami pin-up w zaledwie kilka dekad później. Kobiecość buchała z wystylizowanych fotografii. Stąd też niedługo później kabaretki wybrała zbuntowana młodzież, która niczego nie pragnęła tak bardzo, jak dodać jej wyraźnie rockowego sznytu. Na szczęście kabaretki pasują nie tylko do ćwieków i szkockiej kraty.
Obecnie dysponujemy modelami o różnej szerokości oczek lub odmianą gradientową wykorzystującą subtelne przejścia między odcieniami poszczególnych barw.
Więcej propozycji krojów można znaleźć choćby tutaj: http://atrakcyjna.pl. Nieodparty czar rewii i wodewilu pozostanie z kabaretkami na zawsze, dlatego należy umiejętnie ogrywać ten dodatek, by nie wydał się zbyt wyzywający. Niepoprawne rajstopy z dziurkami powróciły do współczesnej mody właśnie z tego powodu. W dobie feminizmu pozwalają pokazać tylko tyle, ile zechcemy. Uda i łydki nie są nagie, choć pozostają odkryte. Charakterystyczny deseń wydobywa piękny zarys nóg dzięki specyficznej grze światłocienia.
Dzisiaj atrybut striptizerek spowszedniał i wymknął się wszelkim schematom. Kabaretki wystają z nogawek luźnych boyfriendów czy pojawiają się w dziurach na kolanie, wreszcie tworzą nowoczesną i odważną parę z adidasami. Bywają naciągane wysoko, prawie do talii, imitując futurystyczne pasy do pończoch i dodając pikanterii, ale – o dziwo – nie ma w tym nic obscenicznego. Świetnie sprawdzą się w stylizacjach na “rock chick” – z powyciąganymi swetrami i ciężkimi botkami.
Dla pochwały elegancji i niejednoznacznej dziewczęcości można je włożyć do powłóczystej spódnicy z muślinu albo zestawić z butami uznawanymi powszechnie za wysoce konserwatywne – mokasyny lub loafersy, a do tego krótka skarpetka-kabaretka to ciekawy i nieoczywisty duet. Od wieków trudno oprzeć się pokusie kabaretek, dlatego nie traćmy dłużej czasu i pozwólmy sobie jej ulec.